piątek, 18 stycznia 2013

prolog

 zwykły szary dzień.. niby nie pada, jest słonecznie ale jakoś mnie muli. aa, sorry. nie przedstawiłam się. jestem Wiktoria i mam 14 lat. lubię muzykę a najbardziej piosenki One Direction, bo są całkiem  spoko. nie jestem jakąś psycho fanką, poprostu podoba mi się ich muzyka. dopiero 11:20 , może zadzwonie do Marty . pójdziemy na rolki i może na lody, nie chce sama siedzieć w domu. tata pracuje do późna bo jest menagerm, mama... ach mamy nie mam. zginęła gdy miałam 12 lat, brakuje mi jej, no ale cóż nie mogę nic zrobić. tata jest teraz w związku z taką Moniką, nawet już ją polubiłam. pomaga mi w trudnych chwilach, ale nigdy przenigdy nie powiem do niej mamo. nie ma szans. Monika ( bo mówię do niej po imieniu ) jest teraz na dole, i pewnie robi mi śniadanie choć szczerze nie chce mi się wychodzić z łóżka.. najchętniej włożyłabym słuchawki w uszy i leżała nadal. zejdę do niej, bo mój brzuszek wydaje dziwne dzwięki. haha. takie buul, baaam, byy... hahahahhahha. zrobiła mi naleśniki. mm, pychotka. w niecałą minutę wszystkie naleśniki zniknęły z mojego talerza. postanowiłyśmy przejść się na zakupy, bo wyrosłam z niektórych ubrań. uwielbiam chodzić na zakupy, można przypadkowo kogoś poznać i jdnocześnie cieszyć sie z zakupionych rzeczy. ubrałam miętowe rurki, białą koszulkę ze smerfetką i kamizelkę do tego czerwone vansy. zapowiadał się fajny dzień, weszłyśmy do  galerji handlowej. wpadła mi w oko zielona tunika, więc kupiłam. chodziłyśmy po pomieszczeniach, przyglądałyśmy się ubraniom i nie tylko. aż zadzwonił tata.
* rozmowa z tatą *
(t - tata, j - ja )
t - cześć córeczko, jak tam się bawicie z Moniką ? fajnie jest ?
j - hej tato. bardzo fajnie. kupiłyśmy mase ciuchów.
t - cieszę się, a już jesteś spakowana ?
j - spakowana ? po co miałabym sie pakować ?
t - uups.. myślałem że już Ci powiedziała.
j - o czym powiedziała ? o co chodzi ?
t - och, no dobrze. powiem Ci. jutro rano wyjeżdżamy na stałe do Londynu.
j - MY DO LONDYNU ???
t - nie krzycz córeczko. wiem że bardzo się cieszysz.
j - nie cieeszę się. nie mogę jechać, nie zostawię tu znajomych.
t - bilety już kupione. będzie fajnie, zobaczysz.
j - ale tatoo...
t - dobra, porozmawiamy w domu. pa, buziaczki !
j - no ok. paa.
jak to do Londynu ? to nie możliwe. przecież ja tam nikogo nie znam, będę sama jak palec. do tego zaraz początek roku szkolnego. ja nie chce zostawiać znajomych. jestem z nimi bardzo zżyta, a najbardziej z Martą. jesteśmy jak siostry. a co jeśli ja wyjadę a ona znadzie sobie nową, lepszą przyjaciółkę.... Boże. nie wytrzymam. jeszcze porozmawiam z tatą, może uda mi się wybić mu z głowy ten wyjazd...